Story of my life

Story of my life

czwartek, 30 stycznia 2014

10.Wpadka

Dziś Harry zaproponował mi wyjście z nim i resztą chłopaków z One Direction do klubu. Zgodziłam się tym bardziej, że miała tam być Wiktoria, która szła z Zaynem. Pod klubem byłyśmy  o 21. Po wejściu do środka zauważyłyśmy pięciu mężczyzn, a wraz z nimi jedną kobietę. Zawiesiłyśmy kurtki na wieszaku i podeszłyśmy do stolika.
-Hej-uśmiechnięty Harry przytulił mnie na przywitanie. Wskazał mi miejsce na przeciwko Liama, obok którego siedziała Sophie. Zamówiliśmy drinki i zaczęliśmy rozmawiać. Było śmiesznie i bardzo głośno. Musiało również zejść na nieprzyzwoite tematy.
-No Liam i Sophie coś o tym wiedzą, potrafią wszędzie dobrze się bawić-wszyscy słuchali Harrego i nie wiedzieli o co chodzi.
-Nawet w aucie-wybuchnął śmiechem.
-Słucham?-kobieta, która prawie cały wieczór siedziała cicho, ponieważ była niezadowolona z powodu mojej obecności w końcu się odezwała.
-Tak tak teraz będzie udawała, że nie wie o co chodzi.-puścił do niej oczko i popatrzył się na mnie. Poczułam jak ktoś kopnął moją nogę, popatrzyłam na chłopaka siedzącego naprzeciwko mnie, ten skinął głową w kierunku Harrego. Nie wiedziałam co mam zrobić, chłopak nadal ciągnął temat. Udałam, że chcę wziąć szklankę ze stołu i przypadkiem łokciem strąciłam ją prosto na Styles'a. Cały drink wylał się na jego koszulkę.
-Harry przepraszam nie chciałam-na twarzy Liama pojawił się uśmiech, ja złapałam za serwetkę i zaczęła wycierać jego bluzkę.
-Ty masz jakiś dar wylewania napojów na ludzi, nie powinnaś przebywać w towarzystwie-po raz drugi odezwała się Sophie. Siedzący obok niej mężczyzna spiorunował ją wzrokiem.
-Nikt nie prosił cię o zdanie-burknęłam pod nosem.
-Coś mówiłaś?
-Tak mówiłam-nie dawałam za wygraną.
-Liam ja idę, nie mam zamiaru siedzieć w jej towarzystwie.-wzięła torebkę i stała obok krzesła.
-Na pewno?
-Tak.-po tych słowach nawet nie drgnęła.-No idziesz czy nie?-znów zwróciła się w kierunku Liama.
-Ty chciałaś iść ja zostaję.
-Dzięki.-szarpnęła kurtkę i udała się do wyjścia. Teraz wszyscy zwrócili swój wzrok na Payne'a.
-No o co wam chodzi, ja dziś mam zamiar dobrze się bawić.-dopił swojego drinka i udał się po następnego.
-Harry choć do toalety pozbędziemy się tej plamy-Louis wyciągnął rękę do chłopaka, ten wstał i razem udali się do łazienki. Liam wciąż stał przy barze, postanowiłam udać się do niego.
-Zaraz wracam-uśmiechnęłam się do Wiktorii i odeszłam od stolika.
-Czemu nie przyjdziesz do nas?-odwrócił się w moim kierunku.
-Sophie mnie wkurzyła.
-Mogłeś z nią iść
-Ale nie chciałem.-uśmiechnął się do mnie i zaprosił do tańca. Poszliśmy na zaludniony parkiet i zaczęliśmy sie kołysać w rytm piosenki. W pewnym momencie chłopak zbliżył sie do mnie i wyszeptał do ucha
-Choć ze mną-wyszliśmy na tył klubu. Na zewnątrz było zimno, a ja nie wzięłam kurtki.
-Masz-zarzucił na mnie swoją bluzę. Podszedł bliżej mnie i otulił swoim odzieniem. Spojrzał prosto w moje oczy i przytulił do siebie. Ktoś wyszedł zza rogu i najprawdopodobniej zrobił nam zdjęcie. Liam gwałtownie odszedł ode mnie i otworzył drzwi do środka.
-Choć, bo zimno-przepuścił mnie w drzwiach. Weszliśmy, przy stoliku nie było nikogo, wszyscy świetnie bawili się na parkiecie.
-Idziemy do nich?-zapytałam oddając mu jego bluzę.
-Szczerze to nie mam ochoty.
-To jedźmy do mnie-rzuciłam bez zastanowienia się. Przez chwilę zapadła cisza.
-Dobra-zabraliśmy swoje rzeczy i zamówiliśmy taksówkę. Przed wyjściem założyliśmy kaptury, żeby znów nie było wpadki. Udaliśmy się do mojego mieszkania.
-Napijesz się czegoś?
-Nie dzięki.-usiedliśmy na kanapie i włączyłam telewizję. Na początku było nam trochę nieswojo. Siedzieliśmy patrząc się w telewizor. Liam przysunął się do mnie i objął swoim ramieniem. Uśmiechnęłam się do siebie i położyłam swoją głowę, na jego barku.
-Julka
-Tak?
-Przepraszam-podniosłam się i popatrzyłam mu prosto w oczy.
-Za co?
-Za Sophie. Nie powinna tego mówić.
-Możemy o niej nie gadać?-miałam ochotę zapytać jakie ma wobec niej zamiary, ale nie chciałam zepsuć tak przyjemnego wieczoru.
-Jasne.-ręką pogłaskał mój policzek, a potem musnął moje usta. Usłyszeliśmy śmiech dochodzący z klatki schodowej, wiedziałam, że to Wiktoria. Poszłam otworzyć jej drzwi.
-A czemu wy tutaj?-wybełkotała
-Nie mieliśmy ochoty na zabawę-wpuściłam ją do środka.
-Ja będę się zbierał.-wyszłam razem z nim na korytarz.
-Szkoda, że musisz już iść.
-Nie martw się za nie długo się zobaczymy-wbił się w moje usta, potem przytulił i zbiegł po schodach. Weszłam do mieszkania, na sofie spała Wika, przykryłam ją kocem i udałam się do siebie. Weszłam na twittera i przeglądałam stronę główną. W pewnym momencie, zobaczyłam tweet, który był wciąż podawany dalej. Było tam wklejone zdjęcie moje i Liama, na którym poprawia mi swoją bluzę. Ktoś od razu po zrobieniu zdjęcia wrzucił je właśnie tam. Wszyscy pisali "Czy to już koniec Sophie i Liama?". Byłam zdezorientowana, wyłączyłam laptopa i napisałam do Liama, żeby przez kilka dni ani on, ani ona nie wchodzili na tt. Potem wykąpałam się i położyłam się spać.
____________________________________________________
Post może nie jest najlepszy, ale coś musiałam napisać. Postaram się żeby kolejny był fajniejszy. Dziękuję bardzo za komentarze i zapraszam do zaglądania tutaj. Pozdrawiam Martyna ♥

sobota, 25 stycznia 2014

9. Sekret

Była sobota. Jadłam śniadanie, kiedy Julka wyszła z pokoju.
- Która godzina ? - mówiła zachrypniętym głosem.
- Dziesiąta śpiochu - odpowiedziałam uśmiechając się. Chwilę stała i przecierała oczy. Podeszła do lodówki, wyciągnęła jogurt truskawkowy i dosiadła się do mnie.
- Gdzie byłaś wczoraj ? - ciekawiło mnie to bo strasznie późno wróciła.
- Na mieście - odpowiedziała szybko. Wiedziałam, że kręci, ale nie chciałam jej ciągnąć za język.
- Powiedzmy, że ci wierzę - wstałam z krzesła i poszłam do łazienki umyć zęby. Kiedy wyszłam ona dalej jadła. Chciałam się ubrać, więc poszłam do pokoju cos na siebie włożyć. Akurat dostałam esemesa. Był od Louisa. Usiadłam na łóżko i szybko go odczytałam. "Jest misja. Dzisiaj o 19 w Ministry of Sound. Będziesz ?" - przez chwilę zastanawiałam się gdzie jest ten klub i co ja tam będę robić, ale skoro i tak nie miałam innych planów postanowiłam pójść. Szybko mu odpisałam, że będę i zapytałam kto idzie. Po minucie dostałam odpowiedź "Oprócz nas, Harry i Niall. Przyjedziemy po ciebie". - uśmiechnęłam się do telefonu, odłożyłam go na szafkę i poszłam poszukać jakichś ubrań.
- Ja dzisiaj wychodzę - poinformowałam Julkę, która siedziała przed laptopem.
- Gdzie ?
- Do klubu. - na chwile oderwała sie od monitora. Chyba trochę ją zaciekawiła moja odpowiedź bo ciagle się na mnie patrzyła.
- Z Zayn'em ? - szeroko się uśmiechnęła i zmrużyła oczy.
- Niestety pudło kochanie - odwzajemniłam szyderczy uśmiech i wróciłam do pokoju. Ledwo zamknęłam drzwi, kiedy Julka wbiegła do mojego pokoju.
- Jak to nie z Zayn'em ? To z kim ? - ciągle zadawała pytania.
- Louis napisał do mnie czy idę, a że siedzę w domu to czemu nie  - stałam przy szafie i szukałam czegoś co mogłabym założyć.
- Ale, że tylko ty i on ? - chciała wszystko wiedzieć. Wiedziałam, że nie odpuści.
- Nie. Jeszcze idzie Niall i Harry. Spokojnie.
- Jestem spokojna tylko nie mogę pozwolić na to, żebyś zaniedbała Zayn'a - usiadła na łóżku i czekała aż jej wszystko wyjaśnię.
- Zaniedbała ? Wszystko z tobą w porządku ? - wybuchłam śmiechem, a ona siedziała jak wryta i nie wiedziała o co mi chodzi.
- Nie wiem o co ci chodzi, ale to super facet nie spieprz tego.
- Wiem, że to super facet. Luzuj to tylko zwyczajny wypad, tak ? - szybko ją uspokoiłam, żeby za duzo nie myślała. Uśmiechnęła się i wyszła. Przed wyjściem wzięłam jeszcze długa kąpiel. Pomogłam Julce ogarnąć trochę mieszkanie i zrobiłyśmy coś do jedzenia. Powoli zaczęłam się zbierać, bo później bym tylko biegała z pokoju do łazienki i na odwrót. Pożegnałam się z Julą i wyszłam przed blok. Tam już stał ten sam samochód, co nie dawno chciał mnie przejechać na pasach. Szybko weszłam do środku, bo robiło się na prawdę zimno. Przywitałam się z chłopakami i ruszyliśmy. Do klubu weszlismy punkt 19. Było pełno ludzi. Żeby przejść trzeba było się przeciskać przez tłum. Udało nam się znaleźć jakieś wolne miejsce. Wszyscy dobrze razem się bawiliśmy. Po dwóch godzinach tańczenia poszłam usiąść do naszego stolika. Niall przyszedł zaraz za mną. Zamówiliśmy po drinku i rozmawialiśmy o tym co kochamy najbardziej, czyli jedzeniu.
- Przepraszam, ale muszę do toalety - wzięłam ze sobą torebke i udałam się w stronę toalet. Wchodząc do środka zauważyłam, że jest tu jeszcze WC dla mężczyzn. Usłyszałam znajomy głos. Podeszłam do drzwi, które były uchylone. Zajrzałam do środka. Nie myliłam się, Harry stał oparty o ścianę, a Louis akurat przemywał twarz.
- Harry ja już dłużej nie wytrzymam - Louis odwrócił się w jego stronę i powoli do niego podchodził. Nie wiedziałam o co chodzi. Nie powinnam podsłuchiwać, ale chciałam wiedzieć czy coś się stało. Widziałam jak Louis łapie go za rękę, ze zdziwienia aż otworzyłam buzię.
- Jeszcze trochę Lou. Jeszcze trochę. - Harry mówił spokojnym głosem. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Chciałam szybko stamtąd wyjśc, tak żeby nikt mnie nie widział, ale moja niezdarność zawsze wychodziła w takich okolicznościach. Przez przypadek zahaczyłam się o klamkę i szarpnęłam drzwi. Przyspieszyłam jeszcze bardziej, ale Harry zdążył mnie zauważyć.
- Hej Wiktoria ! Czekaj ! - udało mu się złapać mnie za torebkę.
- Przepraszam ja nie chciałam - zrobiło mi się strasznie głupio. Nie wiedziałam jak mam się zachować.
- Ej spokojnie. Słyszałaś naszą rozmowę prawda ? - przyjacielsko się uśmiechnął. Louis stał przy lustrze i przysłuchiwał się naszej rozmowie.
- Słyszałam, ale tylko urywki - czułam się jak idiotka. Po co ja w ogóle zatrzymałam się przy tych cholernych drzwiach.
- Czyli już wiesz, że ja i Louis ? - coś nie pozwalało mu wypowiedzieć ostatniego słowa. Schylił głowę w dół i milczał.
- Nikomu nie powiem. Możecie być spokojni. - widziałam, że Harry stoi zaniepokojony. Louis ciągle miał kamienną twarz.
- Wiesz, to nie jest tak, że my się tego wstydzimy. My się po prostu boimy, że nas nie zaakceptują - Louis podszedł do nas i zaczął mówić o tym co myśli. W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że to jest coś niezwykłego. Że dwóch silnych facetów może aż tak bardzo siebie potrzebować.
- Chyba możemy rozmawiać na ten temat gdzieś indziej niż w kiblu - przerwał Harry. W trójkę zaczęlismy się śmiac. Wiedziałam, że jest to dla nich trudne bo nie mięli nikogo innego, żeby o tym porozmawiać. Chciałam się dowiedzieć jak to wszystko się zaczęło. Ciekawiło mnie to. Wracając w stronę Niall'a oboje obiecali mi, że jeszcze o tym porozmawiamy. Przez kilka kolejnych godzin bawilismy się razem z tłumem ludzi. Do domu wróciłam nad ranem. Nogi cholernie mnie bolały. Zrzuciłam z siebie ubrania o położyłam się do łóżka.
_____________________________________________________________________________
Po wielu godzinach w końcu napisałam ! Blogger dobija mnie od wczoraj. Co trochę mnie wyrzucał na stronę główną i dlatego post pojawia się z takim opóźnieniem. Dziękujemy bardzo za komentarze ! To bardzo pomaga :D Ciesze się, że jest tu Was tak dużo. Patrycja :*

sobota, 18 stycznia 2014

8.Nasz pierwszy raz

Dwa dni po incydencie w aucie odezwał się Liam. "Julka chciałbym się spotkać, odezwij się" przeczytałam sms'a kiedy skończyłam jeść obiad. "Kiedy?" odpisałam krótko. "O 18 po ciebie przyjadę. Do zobaczenia :*" po przeczytaniu, odstawiłam telefon i włączyłam telewizję. Leciały jakieś seriale, w których wszystko było pogmatwane niczym w "Modzie na sukces". Około 17 zaczęłam się przygotowywać. Nie miałam zamiaru się stroić, ale też nie chciałam założyć byle czego. Po dość długim zastanawianiu się wybrałam czarne rurki z wysokim stanem, do których wpuściłam białą koszulkę z nadrukiem. Z racji tego, iż na dworze było chłodno narzuciłam na siebie jeansową katanę, pod szyję zawiązałam czarną chustkę. Z butami nie było problemu z szafki wyciągnęłam czarne conversy, w których było mi najwygodniej. Włosy związałam w koka. Lekko pomalowałam oczy, a na usta nałożyłam ochronną pomatkę o smaku arbuza. Było pięć minut przed osiemnastą kiedy Liam zadzwonił, oświadczając mi, że już czeka. Wzięłam czarną torebkę i poszłam jeszcze zamienić kilka słów z Wiktorią.
-Wika ja wychodzę, Liam przyjechał chce pogadać.-mówiłam cicho bo widziałam, że usypia.
-Dobra, ale się wypachniłaś-na jej zaspanej twarzy pojawił się uśmiech.-baw się dobrze.
-No dziękuję. To pa-zamknęłam drzwi do jej pokoju i wyszłam. Kiedy Liam zauważył mnie w drzwiach bloku zaświecił światłami, aby wskazać mi, do którego auta mam wsiąść. Podeszłam i zanim złapałam za klamkę, rzuciłam okiem na tylne siedzenia. Kąciki moich ust same podniosły się do góry, chłopak siedzący za kierownicą najprawdopodobniej to zauważył, bo również odwrócił się do tyłu i zaczął się śmiać. Kiedy oboje się ogarnęliśmy wsiadłam do samochodu.
-Hej-powiedziałam zapinając pas.
-Cześć-wychylił się i ucałował mój policzek.-Może pojedziemy do mnie tam pogadamy na spokojnie co ty na to?-na początku nie byłam przekonana do tego pomysłu, ale potem się zgodziłam. W drodze do jego domu odbyliśmy krótką rozmowę. Resztę zostawiliśmy na później. Podjechaliśmy pod budynek i zaparkowaliśmy przed garażem.
-Harry jest jeszcze w domu, chyba musimy chwilę poczekać.-starał się udawać zdziwionego, jednak wiedziałam, że wcale go to nie martwiło.
-Spokojnie przecież możemy porozmawiać tutaj.-uśmiechnęłam się i odpięłam pas.
-Nie wygodnie tutaj jest, może przesiądziemy się to tyłu.
-Przecież może nas zobaczyć jak będziemy się przesiadać.
-Przejdziemy tędy.-oczami wskazał przerwę pomiędzy fotelami.
-Ale ty pierwszy.-jakoś nie uśmiechało mi się wypinać tyłek w jego stronę. Podparł się rękoma siedzeń i szybkim ruchem przesiadł się do tyłu. Mi również poszło w miarę szybko, usiedliśmy twarzami do siebie i czekaliśmy, aż któreś z nam zacznie rozmowę.
-No to o czym chciałeś rozmawiać?-zaczęłam po dłuższej chwili ciszy.
-Tak ogólnie, chciałem się spotkać.-mówił trochę zakłopotany.-Myślałem, że się obraziłaś czy coś.-schylił głowę w dół i wbił swój wzrok w ziemię.
-Nie miałam za co się obrazić-uśmiechnęłam się i lekko podniosłam jego głowę. Ręka mężczyzny powędrowała na moje kolano, które delikatnie łaskotał. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy i nie mogliśmy sie powstrzymać. Złapał mnie za uda i lekko pociągnął w dół, potem przybliżył się do mnie. Moja głowa oparta była na końcówce szyby, talia spoczywała na siedzeniu a nogi ugięte w kolanach dotykały bioder Liama. On podpierając się kolanem, utrzymywał swoje ciało tuż nade mną. Jego głowa zbliżała się co raz bliżej mojej, a z ust nie znikał uśmiech. Nie wiedząc co ma zrobić z rękoma, jedną ułożył na moim udzie, a drugą lekko się podpierał. Jego usta w końcu dotknęły moich, znów czułam jak jego język co chwilę dotyka mojego.
-Smakujesz jak-przez chwilę się zastanawiał-o wiem jak arbuz.
-To przez pomadkę-zaśmiałam się, a on znów wrócił do wcześniejszego zajęcia. Moje dłonie znalazły się na jego plecach, on postanowił posunąć się dalej. Oderwał się i ściągnął ze mnie katanę i chustkę. Już miałam zająć się pozbawieniem go bluzki, kiedy usłyszałam jak ktoś łapie za klamkę drzwi.
-O kurwa-usłyszałam ciche przeklnięcie Liama. Złapał moją głowę i wtulił ją w swój bark, tak że nie było widać mi twarzy. Jedną rękę trzymał na moich plecach, a drugą nie puszczał głowy. Przez tą bliskość poczułam piękny zapach jego perfum. Ktoś otworzył drzwi Liam podniósł głowę, a mi zamarło serce. Tylko modliłam się żeby to nie była Sophie.
-O przepraszam, że przeszkadzam, ale idę dzisiaj na noc do Louisa, więc możecie przenieść się do domu.-w mojej głowie roiło się od wytłumaczeń jakie złożę Harremu.-A i cześć Sophie.-odetchnęłam z ulgą, ale wiedziałam, że nie mogę opowiedzieć. Machnęłam ręką na znak przywitania i znów zamarłam w bezruchu.
-Dobra dzięki, ale możesz już iść jesteśmy trochę zajęci.-Liam próbował jak najszybciej pozbyć się Harrego.
-No dobra już idę.-powiedział i zamknął drzwi. Czekaliśmy aż odejdzie i odsunęliśmy się od siebie.
-Myślałam, że to ona-wciąż byłam wystraszona.
-Teraz możemy iść do domu.-złapał mnie za rękę i pocałował. Wysiedliśmy z samochodu i pobiegliśmy do domu. Liam wyciągnął kluczyki i otworzył drzwi domu. Weszłam za nim, kopnęłam nogą drzwi i zatonęliśmy w pocałunkach. Obijaliśmy się od ścian, zdzierając z siebie ubrania. Zostaliśmy w samej bieliźnie, podskoczyłam i zaplotłam nogi na jego biodrach. Swoje ręce postawił na moich pośladkach, żeby pomóc mi się tak utrzymać. Ręce położyłam na jego szyi, oparliśmy się o ścianę, nasze usta wciąż były złączone. Po chwili swoje pocałunki przeniósł na moją szyję. Najpierw zwilżył ją swoim językiem, potem musnął ją ustami  a na koniec wybrał sobie odpowiednie miejsce i przyssał się do niego tak  mocno, że aż zaczęło mnie do piec. Przywarł mnie jeszcze bliżej siebie i udał się ze mną owiniętą w okół siebie do sypialni. Kiedy wyczuł łóżko najpierw ułożył mnie na nim, sam ukląkł następnie powoli układał swoją sylwetkę między moimi nogami. Dłonią przejechał po moim brzuchu, który potem obsypał pocałunkami. Po krótkim czasie zajął się stanikiem. Odpiął go i zdjął rzucając na podłogę. Teraz jego usta powędrowały w stronę moich piersi, które delikatnie łaskotał swoim językiem. Kiedy skończył swoje zabawy pozbył się reszty mojej i swojej bielizny i przeszedł do ostatniej części. Przykleił swoje usta do moich warg, tak aby odwrócić uwagę od tego co zaczynał robić. Oczywiście dobrze wiedziałam co robi, na początku jego biodra pracowały wolno, ale po chwili przyspieszał tępo. Oderwał się od całowania i patrzył na mój wyraz twarzy. Uśmiechnęłam się do niego i tym razem ja pocałowałam jego usta. Im jego biodra nabierały szybszego ruchu tym więcej bólu mi to przysparzało. Nie był to zwykły ból, był to ból dający mi ogromną przyjemność. Paznokciami wbiłam się w jego plecy, pozostawiając na nic długie sznyty. Uświadomiłam sobie, że to nie był dobry pomysł bo jeśli Sophia to zobaczy, to już po nas. Wyrzuciłam tą myśl bardzo szybko z mojej głowy, bo chciałam delektować się tą chwilą. Na koniec Liam pracował w strasznie szybkim tempie, przy czym oboje wydawaliśmy głośne odgłosy. Po skończonym stosunku ucałował moje czoło i położył się na plecach. Przykryliśmy się kołdrą, położyłam swoją rękę na jego torsie. Potem wtuliłam się w niego,a on zataczał kółka palcami na moich plecach. Już usypialiśmy kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Liam wyskoczył z łóżka jak poparzony, ubrał bokserki i spodnie i udał się do drzwi. Ja usiadłam na łóżku i założyłam bieliznę.
-Sophie kochanie co ty tutaj robisz?!-usłyszałam jak prawie krzyczy do dziewczyny. Zamienili kilka słów i znów podniósł głos.
-Wiesz co zaczekaj tutaj chwilę ja się ubiorę bo mi zimno!-usadowił ją na kanapie w salonie i wbiegł do pokoju. Widział jak w szybkim tempie zaciągałam spodnie, a potem ubierałam koszulkę.
-Skąd ona tu się wzięła?-mówiłam ubierając się co raz szybciej.
-Nie wiem. Wyjdziesz przez okno do ogrodu, a potem udasz się do bramki. Jest otwarta. Zadzwonię jutro.-zaciągnął na siebie koszulkę, musnął moje usta i otworzył mi okno. Popatrzyłam na niego piorunującym wzrokiem, wyrzuciłam za okno moje buty, żeby nie robić hałasu i sama wgramoliłam się na parapet. Usłyszałam jak drzwi do pokoju się otwierają więc zeskoczyłam na podwórko i kucnęłam tuż przy samej ścianie.
-Kochanie co tak długo?
-Chciałem wywietrzyć.-chłopak zamknął okno i wyszli z pokoju. Ja ubrałam buty i poszłam do bramki. Zadzwoniłam po taksówkę i udałam się do domu.
_________________________________________________________
Nad tym rozdziałem pracowałam dwa dni, chciałam żeby był jak najlepszy. Dostałyśmy pierwsze komentarze, za które jesteśmy bardzo wdzięczne bo widzimy, że ktoś nie zagląda tutaj przypadkiem, tylko czyta nasze wypociny. Mam nadzieję, że będzie was tu co raz więcej, czekam na wasze opinie, co do posta. Pozdrawiam Martyna ♥

piątek, 17 stycznia 2014

7. Nowy rozdział

Kiedy Julka wyszła z domu z niewiadomych mi przyczyn postanowiłam, że pójdę trochę pozwiedzać. Miałam wolny czas, więc dlaczego nie. Tego wieczoru było trochę zimno dlatego wzięłam ze sobą skórzaną kurtkę, torebkę i wyszłam. Nie spiesząc się szłam wolno i pisałam esemesa do mamy. Dochodziła już dwudziesta, właśnie miałam przejść przez pasy, kiedy przed samym nosem przejechał mi rozpędzony czarny chevrolet. Skierowałam w jego stronę kilka przezwisk i szybko przebiegłam na drugą stronę. Z daleka zobaczyłam cukiernie, od razu zachciało mi się jakiegoś ciasta, więc skierowałam się w jej stronę. Pod sklepem stał ten sam samochód co prawie mnie przejechał. Szybko weszłam do środka, chciałam się dowiedzieć kto jest kierowcą. Przy ladzie stało dwóch chłopaków w czapkach. Stali plecami do mnie, więc ciężko było mi zobaczyć ich twarze. Podchodząc bliżej nich od razu rozpoznałam ich po głosie.
- Louis zabije cię - powiedziałam czekając aż się odwróci. Oboje równocześnie skierowali wzrok w moją stronę.
- Wiktoria ?! A co ty tu robisz ? - blondyn ściągnął czapkę i poprawił włosy przeglądając się w szybie.
- To co i wy. Chcę kupić jakieś ciastko. - podeszłam do stanowiska z wypiekami i wskazałam na jedno z nich. Zapłaciłam i wyszłam zaraz za nimi.
- Za co chcesz mnie zabić ? - spytał z uśmiechem.
- Kto ci dał prawo jazdy Tomlinson ? - zmróżył oczy i próbował domyślic się o co mi chodzi.
- Ale do czego zmierzasz ?
- Pięcio letnie dziecko wie, że na pasach trzeba zwolnić - próbowałam zachować powagę.
- I tak nikogo nie było - machnął ręką i otworzył auto.
- Ja tam byłam durniu.
- Oj przepraszam madmuazel - podszedł do mnie i dał całusa w policzek - Jedziesz z nami?.
- Gdzie ?
- Do domu - wtrącił Niall.
- Z wielką chęcią, ale ...
- Ale wsiadaj i nie wymyślaj - pociągnął mnie za rękę i usiadł obok mnie. W zaledwie kilka minut dojechaliśmy na miejsce. Weszliśmy po schodkach do mieszkania Louisa.
- Nie przestrasz się tego syfu, ale wiesz .. Od 2 dni gramy w fife i tylko żarcie dowozimy - stał przed drzwiami i drapał się po głowie.
- No chyba aż tak źle nie jest - wyminęłam ich w progu i weszłam do pokoju - Jezu .. Co wyście zrobili z tym mieszkaniem ? Wygląda jak chlew - szłam na palcach, żeby nie podeptać kawałków pizzy leżącej na podłodze.
- Sama mówiłaś, że aż tak źle nie bedzie
- Ale jeszcze mówiłam 'chyba' a to różnica - stałam na srodku i sama nie wierzyłam w to co widze.
- Możemy gdzieś wyskoczyć jak chcesz - blondyn podszedł bliżej mnie i czekał na odpowiedź. Louis stał ciągle w tym samym miejscu i bacznie nas obserwował.
- Nie, wiecie ja już może pójde - szybko pokonałam odcinek śmieciowy wymijając Niall'a.
- Ej poczekaj ! Coś powiedziałem nie tak ? - rozłożył ręce z bezradności.
- Wszystko jest w jak najleszym pożądku, ja po prostu muszę iść - uśmiechnęłam się i wyszłam z domu. Ledwo przekroczyłam bramy podwórka, kiedy zadzwonił Zayn.
- Jesteś w domu ?
- Cześć Zayn też miło mi cię słyszeć - stałam oparta o sciane budynku.
- Tak tak. Słuchaj, zaraz przyjade po ciebie - mówił po cichu jakby się ukrywał.
- Czemu mówisz tak cicho ? Gdzie jesteś ? - trochę się wystraszyłam.
- Jest okej. Będę za 20 minut. Pa - rozłączył się. Chwilę stałam w miejscu i zastanawiałam się o co może mu chodzić. Trochę się denerwowałam, schowałam telefon i szybko ruszyłam do domu. Zdążyłam tylko wejść do kuchni i usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Otwarte ! - wytarłam szybko ręce i wyszłam zza drzwi.
- Cześć piękna - ucałował mnie w policzek i mocno przytulił - dlaczego chodzisz po domu w kurtce ? - zmarszczył czoło.
- Właśnie ją ubrałam - wyszczeżyłam zęby.
- Dobra chodźmy - złapał mnie za rękę i skierował się do wyjścia. Zeszliśmy na dół. Myślałam, że przyjechał samochodem, ale nie. Minęliśmy parking i szliśmy poboczem.
- Gdzie idziemy ?
- Zobaczysz. To już tu za rogiem -  puścił moją dłoń i objął mnie swoją ręką w pasie. Skręciliśmy tuż za rogiem tak jak wspominał. Później weszliśmy w małą uliczkę. Z daleka było widać dużą latarnię. Idąc w jej kierunku zaczęły pojawiać się dziwne rusztowania. Ściany budynków były strasznie poobdzieranie.
- Gdzieś ty mnie przyprowadził ? - szłam za nim i rozglądałam się dookoła. Nic nie odpowiedział. Stanęliśmy na przeciw wielkiej ściany, która była zakryta szarym płótnem. W koło były lampy, które wszystko oświetlały. Chciałam podejść i zerwać materiał, ale Zayn zdążył złapać mnie za kurtkę.
- Czekaj czekaj. Nie tak od razu - podszedł do mnie. Zapiął mi kurtkę i delikatnie musnął moje usta.
- Słuchaj .. Nie przyprowadziłem cię tutaj bez powodu - zaczął spokojnym tonem - siedziałem tu dzisiaj z pół dnia, żeby to zrobić. Przy okazji przemyślałem kilka spraw. - uśmiechnął się.
- Mogę już to zobaczyć ? - byłam strasznie zniecierpliwiona.
- Idź - wskazał ruchem głowy wielki materiał. Podbiegłam do ściany i szarpnęłam za płótno. Stałam jak wryta. Wpatrywałam się w mur stojący zaraz przede mną. Cały kawał muru pokryty był kolorowymi farbami. W centralnym miejscu był wielki napis "I Need Your Love". Nie wiedziałam co mam zrobić. Czułam się jak bym była sparaliżowana.
- Podoba się ? - objął mnie od tyłu opierając brodę o moje ramię. Nic nie odpowiedziałam. Obszedł mnie na około.
- Cieszę się, że wtedy wstąpiłem do tej kawiarni.
- Jakiej kawiarni ?
- Pracujesz w niej. - uśmiechnął się - Wiktoria ja chciałem ci powiedzieć, że odkąd cię poznałem coś się u mnie zmieniło.
- To znaczy ?
- Nie będę wymyślać bajeczek powiem jak jest. Chciałbym, żebyś była częściej niż pare razy w tygodniu. Chciałbym, żebyś po prostu była i mam nadzieję, że jakoś uda nam się to wszystko ogarnąć. O ile jesteś na to gotowa i jeśli chcesz - stał w bezruchu przygryzając wargę. Słyszałam jak przełyka ślinę. Dłużej nie mogłam patrzeć jak się denerwuje. Mocno go przytuliłam, mówiąc:
- Jak mogłeś pomyśleś, że nie będę chciała spróbować głuptasie - czułam jak jego serce powoli się ustatkowuje. Jeszcze bardziej wzmocnił swój uścisk. Przycisnął mnie do ściany i zaczął namiętnie całować. Odkąd się znamy jeszcze nigdy nie byliśmy tak spragnieni siebie. Jedyne co nas ograniczało to cholerne zimno. Spędziliśmy tam z trzy godziny, wolno wracaliśmy trzymając się za ręce. Odprowadził mnie pod blok. Na pożegnanie daliśmy sobie gorący pocałunek i musiałam wracać na górę. W mieszkaniu było ciemno jak weszłam, zobaczyłam kurtkę Julki i wiedziałam, że jest też w domu. Od razu poszłam do swojego pokoju i jeszcze przed zaśnięciem chwilę rozmawiałam z Zayn'em.
_______________________________________________________________________________________
W końcu udało mi się to skończyć ! Pisanie posta i oglądanie meczu szczypiornistów to złe połączenie :D Nie miałam żadnego pomysłu na ten rozdział -.- Mam nadzieję, że nie jest aż taki zły. Całuję Patrycja :-)

wtorek, 14 stycznia 2014

6.Coś co nie powinno się wydarzyć

Jak co dzień o 7 rano z wielkim zaangażowaniem poszłam do pracy. Jednak dziś spotkała mnie nie miła sytuacja.
-Jesteś zwolniona-usłyszałam z ust kierowniczki.
-Dlaczego?
-Byłaś na okresie próbnym, mamy zbyt mały utarg i nie stać nas na jeszcze jedną pracownicę. Przykro mi.-nie dyskutowałam tylko oddałam plakietkę i wyszłam ze sklepu. Byłam cholernie zła, bo wiedziałam, że czeka mnie ponowne szukanie pracy. Było dość wcześnie więc nie miałam ochoty wracać do domu. Postanowiłam przejść się po okolicznych barach, miałam nadzieję, że może potrzebują kelnerki lub barmanki. Weszłam do jednego z nich i zauważyłam wiszącą karteczkę "ZATRUDNIMY MŁODĄ, ATRAKCYJNĄ DZIEWCZYNĘ.". Zerwałam ją i znalazłam szefa baru. Powiedział, że mam przyjść dziś o dwudziestej. Zobaczy jak będę sobie radziła i wtedy podejmie decyzję. Byłam całkiem zadowolona z tej rozmowy, bo zawsze to coś. Potem wróciłam do domu i zadzwoniłam do Harrego. Opowiedziałam mu o wszystkim co dziś się zdarzyło, i posłuchałam co u niego. Po 17 z pracy wróciła Wika, jej nie mówiłam o niczym nie chciałam zapeszać. Następnie zajęłam się przygotowaniem na wieczór. Wyprostowałam włosy i nałożyłam lekki makijaż. Co do ubrań, założyłam rurki i dość luźną koszulkę, do tego vansy i byłam gotowa. Przed 19 wyszła z domu, żeby się nie spóźnić. Pod barem stała masa aut, z których wysiadali głównie mężczyźni. Weszłam do pomieszczenia i udałam się na zaplecze.
-To kiedy zaczynam?-grzecznie zapytałam szefa.
-Tak chyba nie chcesz tańczyć?
-Tańczyć?
-A myślałaś, że co będziesz robiła? Tam jest twoje stanowisko pracy-wskazał na rurę stojącą na samym środku sali-a tam masz ciuchy. Wszystkie nowe idą na środek, zobaczymy jak się popiszesz.-puścił mi oczko i odszedł w głąb sali.Chwilę potem podeszły do mnie dwie dziewczyny, kazały mi usiąść na krześle i powiedziały, że się mną zajmą. Natapirowały mi włosy, zrobiły dość ostry makijaż i wskazały stroje, z których miałam sobie jakiś wybrać. Wzięłam czarno-biały komplet składający się z gorsetu łączonego z biustonoszem, do tego majtki które pokazywały większą część moich pośladków. Ubrałam również czarne pończochy, które specjalnymi sznureczkami przywiązywane były do gorsetu i buty na grubym, czarnym obcasie. Równo o dwudziestej kazano mi wyjść na "scenę". Poszłam dość nie pewnie, przy stolikach siedziała masa mężczyzn z kuflami piwa, lub kieliszkami wódki w ręku. Podeszłam do żelaznej rury, stanęłam tyłem do publiczności i usłyszałam muzykę. Wiedziałam, że czas zaczynać, kilka razy uderzyłam obcasem o podest i złapałam za rurę. Był to mój pierwszy raz byłam zdezorientowana. Robiłam wszystko instynktownie, mężczyźni gwizdali i wykrzykiwali różne rzeczy. W mojej głowie widniała tylko jedna myśl "KIEDY TO SIĘ W KOŃCU SKOŃCZY". Moje nogi owijały rurę, jednocześnie obkręcając mnie  w różne strony. Znów odwróciłam się tyłem do siedzących mężczyzn i zaczęłam lekko machać tyłkiem. Kiedy się odwróciłam przeżyłam szok. Przed samiusieńką sceną stał Liam. Na chwilę przystałam, ale opamiętałam się i wróciłam do tańca.
-Schodzisz sama czy mam ci w tym pomóc?-nie otrzymał odpowiedzi, wciąż kręciłam się przy rurze. On nie czekał długo, na początku złapał moją rękę i próbował w ten sposób nakłonić mnie do wyjść. Kiedy zauważył, że to nie pomaga przerzucił mnie przez ramie i wyniósł z sali. Z całych sił uderzałam pięściami w jego plecy, jednak na nic. Puścił mnie dopiero na podwórku.
-Co ty sobie wyobrażasz, że możesz tak po prostu tam wejść i mnie zabrać?!
-Co ty wyrabiasz?-oboje krzyczeliśmy do siebie.
-Pracuję!!
-No chyba stać cię na coś lepszego, nie jesteś taka, żeby kręcić tyłkiem dla jakiś obcych facetów!!
-Skąd ty możesz wiedzieć jaka ja jestem przecież ty prawie wcale mnie nie znasz!!-krzyczałam co raz głośniej.
-Znam się na ludziach. Dlaczego tutaj jesteś?-opowiedziałam mu o sytuacji jaka zaszła dziś rano w sklepie. Oczywiście usłyszałam kazanie na temat tego, że mogłam mu coś powiedzieć.
-Nie mam za co dołożyć się do czynszu, moi rodzice nie mają na tyle pieniędzy żeby mi wysłać musiałam coś znaleźć.
-Mogę ci na razie pożyczyć kasę, jak coś znajdziesz to mi oddasz.-nasze tony lekko się uciszały.
-Dobra, ale teraz muszę tam wrócić i skończyć.
-Chyba oszalałaś
-Ty oszalałeś-znów zaczęliśmy krzyczeć. Z budynku wyszedł mój pracodawca, rzucił na ziemię moje rzeczy  i powiedział, że więcej mam się tutaj nie zjawiać.
-No dziękuję ci bardzo! Skąd ty w ogóle wiesz, że miałam tu dzisiaj tańczyć?
-Harry mi powiedział.-no tak ta papla zawsze wszystko wygada.-A teraz choć do samochodu
-Nigdzie z tobą nie idę
-Choć-złapał mnie za nadgarstek i zaprowadził do auta z przyciemnianymi szybami. Usiadłam z tyłu i zapięłam pas. Liam usiadł obok mnie.
-Zawieź mnie do domu.-mówiłam patrząc się przed siebie. Wciąż czułam jego przeszywający wzrok.
Na początku odpiął mój pas.
-Co ty do cholery robisz?! Zawieź mnie do domu.
-Porozmawiajmy-był spokojny i opanowany. Ja nie odezwałam się ani słowem. Przysunął się bliżej i swoją rękę położył na moim policzku. Po tym już ani trochę się nie wahał, wbił się w moje usta swoimi.Swoim ciałem parł na mnie co raz mocniej. Lekko zsunęliśmy się, tak że byliśmy w pozycji półleżącej. Jego ręce powędrowały na moje plecy, potem zjeżdżały co raz niżej. Całował nieziemsko, jego język pracował w mojej jamie ustnej. Potem przyssał się do mojej szyi, zostawiają na niej mocno czerwoną malinkę. Na chwilę się oderwał, uśmiechnął i wrócił do całowania. Nogę zaplotłam na jego biodrze,a ręką strąciłam full-cap przywarty do jego głowy. Robiło się co raz goręcej, kiedy ja dostałam olśnienia. Zdjęłam nogę z jego biodra, i lekko go odepchnęłam.
-Coś nie tak?-był zadziwiony moim czynem.
-Sophie-wystarczyło jedno słowo, i oboje oderwaliśmy się od siebie.
-No tak-mówił zmarnowanym głosem. Potem wysiadł na chwilę z auta żebym mogła przebrać się w moje ciuchy. Odniosłam strój do baru i przeprosiłam za całe zamieszanie. Nie dostałam wynagrodzenia, tylko znów zebrałam opierdziel. Wróciłam do auta i tym razem usiadłam na przodzie. Chciałam związać włosy, ale na mojej szyi widniał bordowy ślad. Przez całą drogę milczeliśmy, czuliśmy się niekomfortowo. Kiedy odwiózł mnie pod blok podziękowałam za wszystko i wbiegłam na górę. Mieszkanie na szczęście było puste więc Wika nie zobaczyła mnie w rozczapirzonych włosach. Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka było grubo po północy więc zaczęłam się martwić co dzieje się z Wiktorią. Po dziesięciu minutach usłyszałam jak ktoś przekręca klucz w zamku od drzwi. Mogłam spać spokojnie jednak nie było to takie proste.
________________________________________________________
Ten post pisałam prawie dwie godziny, chciałam żeby był jak najlepszy. I oczywiście mógł wyjść lepiej, no ale niech już tak będzie. Zapraszam was do komentowania, bo widzę, że zagląda was tu całkiem  sporo i miło byłoby gdybyście zostawiały po sobie jakiś ślad. Z chęcią poczytam wasze opinie na temat rozdziałów. Pozdrawiam Martyna ♥

niedziela, 12 stycznia 2014

5. Rozmowa

Razem z Zayn'em wymsknęliśmy się do mojego pokoju. Ani on nie miał ochoty na impreze ani ja. Nawet chyba nikt nie zauważył, że nas nie ma, bo wódka się lała na okrągło. Położyliśmy się na łóżku i słuchaliśmy jak reszta bawi się w najlepsze.
- Niall podejrzanie się na ciebie patrzył - przerwał ciszę panującą w pokoju.
- Dlaczego ? - zmarszczyłam czoło zastanawiając się do czego zmierza.
- Nie mów, że się nie domyślasz - mowił z niedowierzaniem.
- Normalnie się patrzył - odpowiedziałam uśmiechając się do bruneta.
Rozmawialiśmy długo o naszych rodzinach i przeszłości. Powoli poznawaliśmy siebie.
- Jest już druga w nocy a oni jeszcze nie popadali ? - zdziwiłam się, że jeszcze dają radę.
- Wiesz, oni jeszcze długo pobalują - zaśmiał się i niepewnie objął mnie ręką. Nastała chwilowa cisza. Usiadłam na łóżku. Zayn dołączył do mnie.
- Co jest ?
- Nic - uśmiechnęłam się. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie. Nagle ktoś otworzył drzwi.
- O przepraszam bardzo - blondyn stał w drzwiach i głupio się uśmiechał.
- Niall, możesz już wyjść ? - grzecznie zapytał.
- Dobra znajdę sobie inne miejsce do spania - wyszedł naburmuszony. Oboje zaczęliśmy się śmiać. Zaświeciłam światło w pokoju i szukałam piżamy. Wzrokiem śledził mój najmniejszy ruch.
- Nie rób tego - powiedziałam szukając luźnej koszulki do spania.
- Ale czego ? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Dziwnie się czuję jak mnie tak obserwujesz - przewróciłam koszulkę na prawą stronę i ściągnęłam tą co miałam na sobie. Szybkim ruchem założyłam ciuch na siebie i usiadłam obok niego.
- A teraz wróc tam gdzie stałaś i powtórz to tylko sto razy wolniej - uśmiechnęłam się szeroko do niego i pokiwałam przecząco głową.
- Chcesz też coś do przebrania ? Mam kilka luźnych koszul.
- Nie trzeba dam radę - wstał z łóżka i podszedł do komody, na której stały zdjęcia. Wziął jedno do ręki.
- To twój chłopak ? - zapytał zachrypłym głosem. Podeszłam bliżej, żeby zobaczyć co to za zdjęcie i wybuchłam śmiechem - hahaha dużo bym kiedyś dała żeby nim był.
- No to kto to jest ? - zmarszczył czoło i zastanawiał się nad nieznajomym.
- To Bartman. Polski siatkarz. -uspokoiłam go poklepując po plecach.
- Już ci się nie podoba ? - zapytał.
- Co to za pytanie ? - nie rozumiałam jego sensu.
- No powiedziałaś, że dużo byś kiedyś dała - odstawił zdjęcie na miejsce i podszedł bliżej mnie.
- No kiedyś tak, ale teraz ...
- Teraz co ? - przerwał mi.
- Teraz chyba nie . - zawahałam się przez chwilę.
- Wiem, że jestem wścipski, ale zapytam. Dlaczego ? - wciąż się uśmiechał.
- Bo on nie jest członkiem tego zespołu, w którym się zakochałam - popatrzyłam mu w oczy i momentalnie zrobiło mi się gorąco. Zawsze jak napotykam się na jego wzrok coś w środku mnie zaczyna się rozgrzewać. Czułam rumieńce na policzkach. Ciągle patrzyliśmy na siebie milcząc. Jego wzrok zaczął skupiac się na moich wargach. Podszedł jak najbliżej mnie. Lekko dotknął mojej brody unosząc ją w górę. Złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Na sekundę otworzyliśmy oczy. Znów mnie pocałował tyle, że bardziej zdecydowanie. Podobało mi się to, że nie chciał robić wszystkiego na raz, że się nie śpieszył. Wróciliśmy na łóżko. Leżeliśmy twarzami do siebie i nagle usłyszeliśmy, że muzyka przestała grać.
- W końcu - byłam już tak bardzo zmęczona tym hałasem. Przez chwilę słyszeliśmy jeszcze głos Louis'a, ale ucichł. W domu zapanowała cisza.
- Aż się boję jutrzejszego widoku - powiedziałam przysuwając się bliżej Zayn'a.  Nic nie odpowiedział. Już prawie usypiałam kiedy usłyszałam jak szepta mi do ucha  "Śpij dobrze".
-----------------------------------------------------------------------------------------
Uff udało mi się powstrzymać od napisania cenzurowanej sceny :D Naoglądałam się tyle fanfiction, że z trudem powstrzymywałam się od tego. Nie chcę robić tak od razu badboy'a z Zayn'a hahahaha :-). Czytajcie i komentujcie. Pozdrawiam Patrycja :*

czwartek, 9 stycznia 2014

4.Czas na imprezę

W ostatnim czasie często potykam się z Harrym. Przeważnie przychodzi po mnie do pracy i idziemy na kawę, na spacer, czasem do kina. Oczywiście tylko się przyjaźnimy i nie mamy zamiaru robić z tego coś więcej. Dzisiaj  piątek więc w planach był luźny wieczór, jednak do mojej głowy wpadł inny pomysł.
-Zróbmy imprezę-rzuciłam w stronę Wiktorii.
-Co?-na jej twarzy pojawił sie grymas.
-No parapetówkę, mieszkanie już gotowe to trzeba je opić. Przecież nie będziemy zapraszały Bóg wie kogo. Możemy zadzwonić po Zayna i Harrego.-co raz bardziej się nakręcałam.
-Jeny ty zawsze musisz coś wymyślić.-nie odrywała sie od przygotowywania obiadu.
-No a co wolisz przesiedzieć cały wieczór na dupie, a najlepiej śpiąc?
-Czytasz mi w myślach kochana.-wzięła ścierkę i wytarła ręce.
-No weź przestań, rozumiem, że jesteś zmęczona ale to nie znaczy, że musimy siedzieć i nic nie robić. Przyda nam się towarzystwo.-wciąż nie dawałam za wygraną.
-No dobra bo się nie odczepisz, o której mają przyjść?-w końcu usłyszałam to co chciałam usłyszeć.
-Dwudziesta ci pasuje?
-Noo.-widziałam, że dalej nie była przekonana do tego pomysłu. Podeszłam do niej i dałam buziaka w policzek.
-Kochana jesteś. Dobra idę dzwonić po Harrego.-uśmiechnęłam się i złapałam za telefon. Wybrałam jego numer i przycisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo?-usłyszałam głos mężczyzny.
-Hej jest taka sprawa. Postanowiłyśmy z Wiką, a raczej ja postanowiłam a ją zmusiłam do zorganizowania małej domówki. Bądź o dwudziestej.-na odpowiedź nie czekałam długo.
-Będę na pewno. Do zobaczenia.-odstawiłam telefon i zajęłam się sprzątaniem mieszkania. Potem musiałam się przygotować. Wiktoria zwolniła już łazienkę więc miałam ją całą dla siebie. Na początku wzięłam prysznic, potem związałam włosy w kucyka i nałożyłam makijaż. Na końcu zostało dopranie ciuchów. Ubrałam jeansy z wysokim stanem do tego szarą koszulkę, która miała dość wycięte miejsca od ramion prawie do połowy talii więc włożyłam pod nią czarną bokserkę. Dobrałam biżuterię i byłam gotowa. Wika dalej nie była przekonana do tego pomysłu, ale już za późno do drzwi zapukali chłopcy. Poszłam otworzyć.
-Hej Julka przyszło nas trochę więcej, mamy nadzieję, że nie będziecie bardzo złe.-twarz Harrego promieniała, dobrze wiedziałam dlaczego.
-Nie będziemy złe wchodźcie.-każdy wchodził po kolei. Pierwszy był Harry w ręku trzymał dwie butelki alkoholu, z resztą każdy z nich przyniósł alkohol więc nazbierało się całkiem sporo. Następny był Louis, Harry nas sobie przedstawił bo nigdy wcześniej się nie widzieliśmy. Po nim wszedł Zayn, który przedstawił mi Nialla a na końcu doczłapał Liam, który niósł ze sobą dziesięć pudełek pizzy. Wszystkich zaprosiłam do salonu. Od razu się rozgościli. Wygodnie usiedli na kanapie. Wiktoria siedziała z Zaynem na dużym fotelu, w końcu  się uśmiechnęła. Ja wpakowałam się na kolana Harrego. Siedziałam tak przez chwilę, ale kiedy zobaczyłam wzrok Louisa przekonałam się, że to nie był dobry pomysł. Udałam, że muszę iść po coś do kuchni. Usłyszałam jak ktoś przyszedł za mną.
-Bardzo jesteś zła, że przyszedłem?-Liam zaczął kiedy odwróciłam się w jego stronę.
-Nie jestem zła. A co z Sophie ona nie będzie zła, że przyszedłeś?
-Chyba nie.-uśmiechnął się i wróciliśmy do salonu. Tam wszystko zaczęło się rozkręcać. W ruch poszedł alkohol. Widok schlanych chłopaków był bezcenny. Postanowiłam włączyć jakąś muzykę. Udałam się do radia i włączyłam pierwszą lepszą stację. Akurat zaczynało się "Best song ever".
-Nieeeeeeeee. Wyłącz to.-mówili jeden przez drugiego. Ja wybuchnęłam śmiechem.
-Nieeeeee-wciąż się śmiałam i oglądałam ich złe miny.-No ale o co wam chodzi przecież ładnie śpiewacie.
-No bardzo. Przełącz albo wyłącz.-lubiłam robić na złość więc specjalnie dałam głośniej.
-Cooo mówicie nic nie słyszę!!-ich miny rozśmieszały mnie co raz bardziej. Liam wstał i udał się moim kierunku. Przytwierdził mnie mocno do siebie i za nic nie chciał puścić.
-Niall teraz możesz wyłączyć.-ja śmiałam się co raz bardziej. Chłopak podszedł do radia i przełączył stację. -Liam już możesz mnie puścić.-powiedziałam po kilku sekundach.
-O przepraszam zamyśliłem się-puścił mnie i udaliśmy się na kanapę. Pamiętam, że wypiłam jeszcze kilka kieliszków i urwał mi się film.
                                                  ~*~
Rano obudziłam się z potwornym bólem głowy. Odwróciłam się na drugi bok i dosłownie się przeraziłam. Obok mnie leżał Liam, swoją rękę trzymał na moim brzuchu. Delikatnie ją zdjęłam i wstałam z łóżka. Kiedy byłam już na nogach, dostrzegłam, że mam na sobie jego koszulę. Nie miałam pojęcia co się wczoraj działo. Udałam się do kuchni po szklankę wody i przeżyłam szok. Wszędzie leżały puste butelki, jakieś szło świeciło się na podłodze, a na blacie pełno skrawków pizzy.
-O kurwa-przeklęłam pod nosem i poszłam do salonu. Tam było trochę lepiej, nie wyglądało to jak pobojowisko. Na rozłożonej kanapie spał Harry z Lousiem, byli do siebie przytuleni. Było to tak słodkie, że przeszłam na palcach żeby tylko ich nie obudzić. Udałam się do łazienki, czułam potrzebę przepłukania buzi zimną wodą. Kiedy otworzyłam drzwi wybuchnęłam śmiechem. W wannie spał Niall. Pod głową miał zwinięte dwa ręczniki, jeszcze lepsze było to, że spał w samych bokserkach.
-Niall wstawaj-mówiłam przez śmiech.
-Matko gdzie ja jestem-powoli otwierał oczy.-Czy ja jestem w wannie?-był tak samo zdziwiony jak ja.
-Też nie mam pojęcia co tam robisz.-pomogłam mu wstać i podałam ubranie.
-Ej czemu ty masz na sobie koszulę Liama?
-Też chciałabym to wiedzieć. Dobra ubieraj się i uważaj jak będziesz wchodził do kuchni. Wiesz co lepiej tam nie wchodź.-zaśmialiśmy się i wyszłam z łazienki. Wróciłam do mojego pokoju i postanowiłam obudzić śpiącego mężczyznę.
-Liam wstawaj.-spał tak mocno że nic nie słyszał. Zaczęłam łaskotać go po brzuchu.
-Cooo jest?-mówił zachrypniętym głosem.
-Wstawaj-usiadł na łóżku i próbował dojść do siebie.-A własnie koszula.-odwróciłam się do niego plecami i zdjęłam z siebie ciuch. Zostałam w samej bieliźnie.
-Dlaczego ty ją miałaś na sobie?
-A skąd ja to mogę wiedzieć? Obudziłam się w niej, a lepsze było to, że obudziłam się obok ciebie.
-Cooo?
-Z twoją ręką na moim brzuchu.-mówiłam ciągle szukając czegoś do ubrania.
-Serio też nic nie pamiętasz?
-No serio serio.-ubrałam dresowe spodnie i jakąś koszulkę. Potem poszliśmy do salonu, tam siedzieli już wszyscy.
-No to teraz pytanie kto pamięta dlaczego ja spałem w wannie?
-Kto w ogóle coś pamięta?-każdy próbował coś sobie przypomnieć jednak na nic. Pamiętaliśmy początek wieczoru, a dalej pustka. Wypiliśmy kawę i chłopacy stwierdzili, że czas na nich.
-Dziekujemy za imprezę. Jak coś sobie przypomnicie to dajcie znać.-przytuliłyśmy każdego na pożegnanie i wróciłyśmy do łóżek. Spałam do wieczora a całą noc sprzątałyśmy.
-Widzisz mieszkanie zostało porządnie opite.-mówiła Wiktoria, ale chyba już nie była taka wkurzona. Sądzę, że ona i Zayn pamiętają najwięcej bo najszybciej poszli do jej pokoju. Ja wiem, że więcej z nimi tyle nie piję.
______________________________________________________________
Rozdział dość długi, jakoś samo tak wyszło, nie było tego w planie. Mam nadzieję, że wam się spodoba i będziecie tutaj często zaglądać. Teraz czekamy na post Patrycji. Zachęcam do komentowania i częstego zaglądania tutaj. Pozdrawiam Martyna ♥

niedziela, 5 stycznia 2014

3. Magiczny wieczór

Po pracy szybko wróciłam do domu. Był piątek, czyli dzień w którym pierwszy raz spotkam się z Zayn'em. Jakoś zbytnio się nie denerwowałam, ale chciałam dobrze wypaść. Już dzień przed naszykowałam sobie ciuchy, żebym mogła się wyrobić. Po powrocie od razu umyłam włosy. Szybko je wysuszyłam i wyprostowałam. Julka przyglądała mi się jak biegam w tej spowrotem. Śmiała się ze mnie, że biegam jak kot z pęcheżem, ale tak to jest jak wszystko robi się na ostatnią chwilę. Założyłam skórzaną spódnicę przed kolano i bladoróżową bluzkę z szerokim, czarnym, koronkowym kołnierzykiem. Wychodząc ubrałam  czarne koturny z ćwiekami w tylnej częśći butów. Właśnie się malowałam, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi.
- Otworzę ! - krzyknęła Julka i pobiegła w stronę drzwi.
- Cześć ja po Wiktorie - słyszałam zza drzwi.
- Wiem, wiem. Wejdź - zaprosiła go do środka. Wzięłam głęboki oddech i dołączyłam do nich. Zayn stał oparty o drzwi. Wyglądał idealnie. Miał czarne spodnie, białą koszulę i na to czarną bejsbolówkę ze skórzanymi rękawami.
- Świetnie wyglądasz - powiedział dając mi całusa w policzek.
- Ty też niczego sobie - odpowiedziałam analizując go od dołu do samej góry. Widziałam jak Julka zerka na mnie i na niego.
- Właśnie bo wy się nie znacie - wyrwałam się z zamyślenia.
- Zayn to jest Julka, Julka to Zayn - podali sobie ręce i uśmiechnęli się do siebie.
- Chyba musimy się już zbierać.
- Tak, tak. Już idziemy. - uśmiechnęłam się do bruneta. Przytuliłam Julkę i wyszłam zaraz za nim. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do jakiejś restauracji.
- Już ci mówiłem, że pięknie wygladasz ? - zaczął zaraz po zjedzeniu. Trochę mnie zawstydzał tymi komplementami, ale próbowałam to ukryć.
- Zayn, proszę. Zaraz zacznę się rumienić.
- No dobra już spróbuję to ograniczyć - uśmiechnął się i położył swoją dłoń na mojej.
- Chodźmy. - wstał i zapłacił za kolację.
Pojechaliśmy trzy przecznice dalej i tam zostawiliśmy samochód. Spacerowaliśmy po pięknym dużym parku.
- Chciałbym ci kogoś przedstawić. Chyba się nie pogniewasz ? - zastanawiałam się kogo ma na myśli. Usiedliśmy na ławce i czekaliśmy na pewną osobę. Nagle jakaś czarna postać zaczęła się do nas zbliżać.
- Już tu jest - powiedział wstając z miejsca. Miałam swoje podejrzenia co do tej osoby jak usłyszałam głos, ale nie byłam do końca pewna.
- Wiktoria poznaj mojego przyjaciela - pociągnął mnie za rękę.
- Liam ? - spodziewałam się go.
- To wy się znacie ? - Zayn był trochę zakłopotany. Oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Tak znamy się. - zaczął się śmiać i puścił do mnie oczko.
- Słuchajcie chciałbym wam dotrzymać towarzystwa, ale mam spotkanie. Bawcie się dobrze - pomachał i oddalił się.
- No to co ? Na co masz ochotę ? - podszedł blisko zakładając mi swoją bluzę.
- Wiesz, możemy jeszcze trochę pochodzić - spodobało mi się tam.
- Jak sobie życzysz - posłał mi zalotne spojrzenie i poszliśmy dalej. Ciągle czułam zapach jego perfum. Cała bluza była nim przesiąknięta. Nagle poczułam jak łapie mnie za rękę. Uśmiechnęłam się sama do siebie i nic nie mówiłam.
- Co cię podkusiło, żeby się ze mną umówić ? - męczyło mnie to pytanie od dawna, musiałam się zapytać.
- To proste. Spodobałaś mi się. Tylko dlatego tam przychodziłem, lubiłem patrzeć jak chodzisz pomiędzy stolikami. W tym czarnym fartuszku z biała falbanką wyglądasz tak seksownie, że aż wstyd mi się przyznać. - zatrzymaliśmy się na chwilę. Zrobiło mi się cieplej po tych słowach.
- Mogę cię o coś zapytać ?
- No.
- Tylko się nie obraź - od razu go uprzedziłam.
- No mów już.
- Bo ja chcę wiedzieć jakie masz plany w stosunku do mnie. Wiem, że to trudne, ale ja mówię zawsze wszystko wprost i chcę, żeby mi też ludzie mówili nie obwijając w bawełnę.
- Plan jest taki, że mam zamiar uczynić cię najszczęśliwszą kobietą na świecie - stał naprzeciw mnie i wpatrywał się w moje zawstydzone oczy. Chciałam coś powiedzieć, ale na to mi nie pozwolił bo zdążył przytkać moje usta swoimi. Złapał mnie w pasie i powoli przyciągnął do siebie oddając pojedyncze pocałunki. Obejmując jego szyję czułam jego ciepło. Błądził dłońmi zaczynając od włosów a kończąc na plecach. Pocałunki przeradzały się w coraz bardziej namiętne. Zapomnieliśmy, że stoimy na środku ścieżki, przez chwilę świat dla nas nie istniał. Oderwaliśmy się od siebie na chwilę, żeby złapac oddech.
- Zayn .. - zaczęłam - już późno - chciałam dokończyć dalej, ale znów przywarł do moich ust. Jakby był w transie, nic go nie obchodziło wokół. Oderwaliśmy się od siebie kiedy zadzwonił mu telefon. Przeklnął po cichu pod nosem wyciagając komórkę z kieszeni.
- Czego ? - wysyczał przez zęby - Niall proszę cię - rozłączył się i przewrócił oczami.
- Chodź odwiozę cię do domu - objął mnie w pasie i razem poszliśmy do samochodu. Odprowadził mnie pod same drzwi mieszkania. Przytuliliśmy się na pożegnanie i weszłam do środka.

____________________________________________________________________________________
No więc Zayn i Wiktoria powoli się rozkręcają :-)  Myślę, że taka długoś będzie Wam odpowiadać. Piszcie swoje sugestie w komentarzach, zostawiajcie po sobie ślad bo to mocno motywuje ;> Pozdrawiam i całuję, Patrycja :D

piątek, 3 stycznia 2014

2.Nowa przyjaźń

Dziś szef wypuścił nas wcześniej, więc postanowiłam pójść po Wiktorię, która też zaraz miała kończyć.
-Hej co ty tutaj robisz?-była dość zdziwiona kiedy pojawiłam się w Brill.
-Skończyłam dzisiaj wcześniej, a że mam po drodze to wpadłam po ciebie.
-Dobra to ja idę się przebrać.
-To daj mi jeszcze tylko kawę.-zapłaciłam za napój i czekałam na przyjaciółkę. Po chwili szłyśmy chodnikiem, jak zawsze zagadane.
-I jak tam Zayn? Był dzisiaj?
-Nie, ale jesteśmy umówieni  w piątek na kolację.
-No to super. Mam nadzieję, że przyjedzie po ciebie i mi go przedstawisz.
-No oczywiście.-obie zaśmiałyśmy się.
-JAK ŁAZISZ?!-usłyszałam głośny krzyk w moim kierunku. Momentalnie przestałam się śmiać i popatrzyłam się przed siebie. Byłam  tak niezdarna i wylałam całą kawę na kobietę stojącą przede mną.
-O Boże, przepraszam nie chciałam. Mam nadzieję, że cię nie poparzyła.-moja twarz nabrała bladego odcieniu. Wyciągnęłam chusteczki z torebki i zaczęłam wycierać kobietę. Szła z jakimś mężczyzną, on tylko stał i się śmiał.
-LIAM Z CZEGO SIĘ DO CHOLERY CIESZYSZ?! ZRÓB COŚ!-krzyczała co raz głośniej.
-Ej dobra Sophie uspokój się to tylko trochę kawy na twojej bluzce.-chłopak zaczął ją uspokajać.-Przepraszam za te krzyki, nic się nie stało pójdziemy już.-złapał ją za rękę i odeszli. Wiedziałam, że zaraz mu się oberwie.
-Jeny co to było?-byłam tak zażenowana tą sytuacją, że nie wiedziałam co powiedzieć.
-Hhahahhahhahahhahahhahahhahaha nienormalna jakaś-śmiech Wiktorii trochę mnie uspokoił. Wróciłyśmy do domu, długo nie rozmawiałyśmy tylko położyłyśmy się spać.
                                          ~*~
 Kolejnego dnia wzięłam wole więc miałam zamiar cały dzień spędzić w domu.
-Julka nie zgadniesz kto był dzisiaj w Brill-Wika zaczęła od razu po wejściu do mieszkania.
-Zayn?-podniosłam głowę z poduszki.
-Niee.
-No to kto?
-Liam-po usłyszeniu tego imienia podniosłam się z łóżka.
-Czego on chciał?
-Przyszedł do ciebie, myślał że cię tam spotka.-byłam kompletnie zszokowana.
-Dlaczego akurat tam?
-Wczoraj widział jak miałaś kubek z Brill, ten z którego oblałaś jego dziewczynę. Dałam mu twój numer, mówił że będzie dzwonił.-nie wiedziałam czy mam się bać. Od razu pomyślałam, że jego dziewczyna dalej ma jakieś pretensje. Całe popołudnie czekałam na telefon od niego. Około 18 dostałam sms'a "Jestem w Brill z kolegami, czekamy na ciebie. Liam" był bardzo bezpośredni, co trochę mnie zniechęciło. Jednak z drugiej strony coś mnie tam ciągnęło. Przebrałam dres, bo nie wypadało mi tak wychodzić z domu.
-Wiktoria wychodzę.-powiedziałam lekko uchylając drzwi do jej pokoju.
-Gdzie się wybierasz?
-Liam napisał, chce żebym przyszła do Brill.
-To baw się dobrze.-uśmiechnęłam się i wyszłam z mieszkania. Złapałam taksówkę i udałam się do kawiarni. Tam zastałam 4 mężczyzn siedzących przy stole. Jednym z nich był Liam. Machnął do mnie ręką, pokazującą gdzie siedzą.
-Hej to właśnie ta panikara, o której wam wspominałem.
-Nie jestem panikarą.
-Jeszcze zobaczymy. A teraz chcę ci przedstawić chłopaków. Niall, Harry, Louis brakuje jeszcze tylko Zayna, ale nie miał czasu.-podałam każdemu z nich rękę.-No a to jest Julia.-usiadłam obok niego i zmówiłam kawę.  Długo rozmawialiśmy, prawdę mówiąc oni rozmawiali ja siedziałam cicho. Dziwnie było mi siedzieć w obecności 4 nowo poznanych facetów.
-Nie dość, że panikara to jeszcze się wstydzi.-po cichu powiedział Liam.
-Już ci mówiłam, że nie jestem panikarą.- co raz bardziej mnie to denerwowało. On tylko się uśmiechnął. Po chwili poczułam jak jego dłoń lekko dotyka mojego kolana. Potem jechała co raz wyżej, delikatnie smyrając mnie po udzie. Spiorunowałam go wzrokiem. Co miałam innego zrobić, w końcu miał dziewczynę i nie sądziłam, że ma zamiar się z nią rozstać. Mówić mu też nic nie chciałam, nie chciałam robić scen przy jego kolegach. Tak więc odepchnęłam jego dłoń. Po niecałych 5 minutach jego dłoń powróciła na moje udo. Teraz nic nie pomogło drażnił się ze mną, sprawiało mu to sporą frajdę,a ja co raz bardziej się denerwowałam.
-No to czas na mnie.-wstałam i zabrałam torebkę.
-Już idziesz?-zadrwił Liam.
-Tak już idę.-odwróciłam się i udałam w kierunku drzwi. Byłam już na zewnątrz kiedy usłyszałam męski głos.
-Ej zaczekaj!!-był to Harry. Podbiegł do mnie lekko zdyszany.
-Tak?
-Zapomniałaś telefonu, zostawiłaś go na stole.-uśmiechnął się i oddał mi telefon.
-Dziękuję ci bardzo.-odwzajemniłam uśmiech i miałam już iść, ale on znów zaczął.
-Wiesz wydajesz się być bardzo fajną osobą.-na chwile zamilkł.-dobra powiem w prost chciałbym sie z tobą zaprzyjaźnić.-to było bardzo miłe.-Dasz mi swój numer?
-Oczywiście.-podyktowałam mu numer i przytuliłam na pożegnanie. Poprawiło mi to humor tylko na chwilę, ponieważ zaraz dostałam kolejnego sms'a. "A nie mówiłem, że jesteś panikarą? Nie mogę się doczekać kolejnego spotkania. Miłego wieczora Liam" nie wiem czemu, ale nienawidziłam kiedy nazywał mnie panikarą. Wróciłam do domu, wzięłam prysznic i położyłam sie spać. Wcześniej chciałam pogadać z Wiką, ale ona już dawno była w krainie morfeusza.
______________________________________________________________
Pierwszy post za mną. Jak wiadomo początki zawsze są trudne, więc mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą tylko lepsze. Zachęcam do częstego zaglądania tutaj i komentowania. Pozdrawiam Martyna ♥

środa, 1 stycznia 2014

1. Nieznajomy

Ostatnio w Brill, czyli w kawiarni w której pracuje, przewija się dużo ludzi. Codziennie bywa w niej około 200 różnych twarzy,nie sposób ich zapamiętać, ale od ostatnich kilku tygodni zauważyłam mężczyznę. Kojarzyłam go, ale nie wiedziałam skąd. Bywał regularnie, 3 razy w tygodniu. Zawsze zamawiał sojowe latte i dżem z bejgla z cheddarem. Pytałam dziewczyn czy w inne dni tez tu bywa, ale co dziwne przesiadywał tu tylko wtedy, kiedy to ja miałam swoją zmianę. Miał ciemną karnację i starannie ułożone włosy. Tego dnia też tam był, od razu go zauważyłam. Usiadł do stolika przy którym zawsze siedział i czekał na kelnerkę. Nie mogłam do niego podejść bo obsługiwałam inną osobę, więc podeszła do niego Laura. 
- Co podać ? - zapytała.
Patrzyłam na jego mimikę twarzy i od razu zauważyłam, że strasznie się zmieszał.
- Zawsze obsługiwała mnie inna pani - powiedział zdezorientowany.
- No tak, ale ta inna pani obsługuje kogoś innego - odpowiedziała Laura i spojrzała w moją stronę. Odwzajemniłam uśmiech i dalej przyjmowałam zamówienie. Widziałam, że zawzięcie dyskutują i po chwili Laura stała już obok mnie.
- Weź idź do tego upartego faceta i niech ci złoży to zamówienie, bo stwierdził, że zawsze ty go obsługujesz - zaśmiała się i przejęła mojego klienta. Podeszłam do nieznajomego i czekałam na jego zamówienie, choć z góry wiedziałam co sobie życzy.
- W czym mogę pomóc ? - powiedziałam patrząc w notatnik. Długo nie odpowiadał, dlatego byłam zmuszona na niego popatrzeć. Dziwnie mi się przyglądał. Powtórzyłam zadane przed chwilą pytanie. Mrugnął szybko oczami jakby się ocknął i odpowiedział.
- To co zwykle, poproszę. - uśmiechnęłam się sama do siebie bo tak jak zakładałam, wziął to co zawsze.
Odeszłam od stolika przy którym siedział i poszłam zrealizować zamówienie. Bacznie mnie obserwował jak przygotowuję jego posiłek. 
- Proszę, sojowe latte i dżem z bejgla z cheddaren. Smacznego - odchodząc od niego poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam jak jego twarz promieniuje z radości.
- Może dotrzyma mi pani towarzystwa ? - zdziwiłam się i nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
- Przepraszam, ale jestem w pracy - wydukałam. 
- Tylko pięć minut, obiecuję - uśmiechnął się przyjaźnie i wzrokiem wskazał krzesło naprzeciw niego. 
- Może spróbujesz ? Przepraszam, zapomniałem się  - nagle jego policzki nabrały rumieńców. 
- Nic się nie stało. Wiktoria jestem - wyciągnęłam dłoń w jego stronę. Od razu na jego twarz zawitał uśmiech.
- Zayn, miło mi - podał swoją dłoń i lekko uścisnął moją. Właśnie w tym momencie przypomniałam sobie skąd go znam. Jak ja mogłam być tak głupia, żeby nie domyślić się, że to jeden z najsławniejszego zespołu na świecie. Zrobiło mi się tak strasznie głupio, ale on chyba tego nie zauważył i wydawało mi się, że było mu to na rękę. Miło nam się rozmawiało, ale musiałam wracać do swojej pracy.
- Bardzo cię przepraszam, ale ja już na serio muszę iść. - niechętnie przerwałam rozmowę.
- Nie, nie to ja cię powinienem przepraszać. Mam nadzieję, że następna nasza rozmowa potrwa dłużej niż 5 minut. 
- Może - odpowiedziałam i poszłam do klienta obok. Zayn siedział jeszcze chwilę i sprawdzał coś na telefonie. Nagle wstał z krzesła i podszedł do mnie, wsadzając mi dłoń do kieszeni od fartucha. Nic nie powiedział, tylko przy wyjściu zatrzymał się na chwilę i wesoło pomachał. Wychodząc już do domu przypomniałam sobie, że brunet zostawił coś w mojej kieszeni. Wróciłam z powrotem do lokalu i z niewielkiej kieszonki wyciągnęłam zgniecioną kartkę. "Jeśli będziesz miała chwilę czasu i ochotę na rozmowę. Napisz albo zadzwoń. Zayn.". Na odwrocie był napisany numer telefonu. Wsadziłam karteczkę do torebki i wolno udałam się do domu.
________________________________________________________________
Pierwszy post za nami. Powoli się będziemy rozkręcały i mam nadzieję, że będziecie z nami.
Zachęcam do komentowania. Pozdrawiam Patrycja :D




Prolog

Stojąc na wrocławskim lotnisku ze łzami w oczach żegnałyśmy się z rodzicami, którzy i tak nie byli przekonani do naszego wylotu do Londynu. "Samolot do Londynu odlatuje za 15 minut. Pasażerowie proszeni są o wejście na pokład ". Złapałyśmy za bagaże i szybkim krokiem pomaszerowałyśmy w stronę samolotu.
- Uważajcie na siebie ! - krzyczały nasze mamy.
Zajęłyśmy miejsca i czekałyśmy na wylot. Po dwugodzinnej podróży z lotniska odebrała nas ciocia Wiktorii.
W centrum Londynu czekało na nas wynajęte mieszkanie przez naszych rodziców. Z racji tego, że byłyśmy po szkole anglojęzycznej nie było nam trudno dogadać się z tutejszymi ludźmi. Przez cały wieczór urządzałyśmy mieszkanie, które było małe, ale bardzo przytulne. Pół nocy spędziłyśmy nad gazetą, szukając ofert pracy. Znalazłyśmy kilka miejsc, w które następnego dnia miałyśmy się udać. Rano obydwie poszłyśmy w swoją stronę z podaniami o pracę. Zajęło nam to cały ranek, natomiast po południu wyskoczyłyśmy na małe zakupy. Przy okazji zwiedziłyśmy kilka miejsc, odwiedziłyśmy ciocię i przed osiemnastą wróciłyśmy do domu. Nie miałyśmy na nic sił, więc wzięłyśmy kąpiel i położyłyśmy się spać. Dni leciały szybko, spędzałyśmy je głównie w pracy, a kiedy wracałyśmy do domu  padałyśmy ze zmęczenia.
__________________________________________________________________
Wstęp jest krótki i tajemniczy, ale akcja powoli będzie się rozkręcać. Więc zachęcamy do czytania i komentowania. Patrycja i Martyna ♥