Story of my life

Story of my life

wtorek, 14 stycznia 2014

6.Coś co nie powinno się wydarzyć

Jak co dzień o 7 rano z wielkim zaangażowaniem poszłam do pracy. Jednak dziś spotkała mnie nie miła sytuacja.
-Jesteś zwolniona-usłyszałam z ust kierowniczki.
-Dlaczego?
-Byłaś na okresie próbnym, mamy zbyt mały utarg i nie stać nas na jeszcze jedną pracownicę. Przykro mi.-nie dyskutowałam tylko oddałam plakietkę i wyszłam ze sklepu. Byłam cholernie zła, bo wiedziałam, że czeka mnie ponowne szukanie pracy. Było dość wcześnie więc nie miałam ochoty wracać do domu. Postanowiłam przejść się po okolicznych barach, miałam nadzieję, że może potrzebują kelnerki lub barmanki. Weszłam do jednego z nich i zauważyłam wiszącą karteczkę "ZATRUDNIMY MŁODĄ, ATRAKCYJNĄ DZIEWCZYNĘ.". Zerwałam ją i znalazłam szefa baru. Powiedział, że mam przyjść dziś o dwudziestej. Zobaczy jak będę sobie radziła i wtedy podejmie decyzję. Byłam całkiem zadowolona z tej rozmowy, bo zawsze to coś. Potem wróciłam do domu i zadzwoniłam do Harrego. Opowiedziałam mu o wszystkim co dziś się zdarzyło, i posłuchałam co u niego. Po 17 z pracy wróciła Wika, jej nie mówiłam o niczym nie chciałam zapeszać. Następnie zajęłam się przygotowaniem na wieczór. Wyprostowałam włosy i nałożyłam lekki makijaż. Co do ubrań, założyłam rurki i dość luźną koszulkę, do tego vansy i byłam gotowa. Przed 19 wyszła z domu, żeby się nie spóźnić. Pod barem stała masa aut, z których wysiadali głównie mężczyźni. Weszłam do pomieszczenia i udałam się na zaplecze.
-To kiedy zaczynam?-grzecznie zapytałam szefa.
-Tak chyba nie chcesz tańczyć?
-Tańczyć?
-A myślałaś, że co będziesz robiła? Tam jest twoje stanowisko pracy-wskazał na rurę stojącą na samym środku sali-a tam masz ciuchy. Wszystkie nowe idą na środek, zobaczymy jak się popiszesz.-puścił mi oczko i odszedł w głąb sali.Chwilę potem podeszły do mnie dwie dziewczyny, kazały mi usiąść na krześle i powiedziały, że się mną zajmą. Natapirowały mi włosy, zrobiły dość ostry makijaż i wskazały stroje, z których miałam sobie jakiś wybrać. Wzięłam czarno-biały komplet składający się z gorsetu łączonego z biustonoszem, do tego majtki które pokazywały większą część moich pośladków. Ubrałam również czarne pończochy, które specjalnymi sznureczkami przywiązywane były do gorsetu i buty na grubym, czarnym obcasie. Równo o dwudziestej kazano mi wyjść na "scenę". Poszłam dość nie pewnie, przy stolikach siedziała masa mężczyzn z kuflami piwa, lub kieliszkami wódki w ręku. Podeszłam do żelaznej rury, stanęłam tyłem do publiczności i usłyszałam muzykę. Wiedziałam, że czas zaczynać, kilka razy uderzyłam obcasem o podest i złapałam za rurę. Był to mój pierwszy raz byłam zdezorientowana. Robiłam wszystko instynktownie, mężczyźni gwizdali i wykrzykiwali różne rzeczy. W mojej głowie widniała tylko jedna myśl "KIEDY TO SIĘ W KOŃCU SKOŃCZY". Moje nogi owijały rurę, jednocześnie obkręcając mnie  w różne strony. Znów odwróciłam się tyłem do siedzących mężczyzn i zaczęłam lekko machać tyłkiem. Kiedy się odwróciłam przeżyłam szok. Przed samiusieńką sceną stał Liam. Na chwilę przystałam, ale opamiętałam się i wróciłam do tańca.
-Schodzisz sama czy mam ci w tym pomóc?-nie otrzymał odpowiedzi, wciąż kręciłam się przy rurze. On nie czekał długo, na początku złapał moją rękę i próbował w ten sposób nakłonić mnie do wyjść. Kiedy zauważył, że to nie pomaga przerzucił mnie przez ramie i wyniósł z sali. Z całych sił uderzałam pięściami w jego plecy, jednak na nic. Puścił mnie dopiero na podwórku.
-Co ty sobie wyobrażasz, że możesz tak po prostu tam wejść i mnie zabrać?!
-Co ty wyrabiasz?-oboje krzyczeliśmy do siebie.
-Pracuję!!
-No chyba stać cię na coś lepszego, nie jesteś taka, żeby kręcić tyłkiem dla jakiś obcych facetów!!
-Skąd ty możesz wiedzieć jaka ja jestem przecież ty prawie wcale mnie nie znasz!!-krzyczałam co raz głośniej.
-Znam się na ludziach. Dlaczego tutaj jesteś?-opowiedziałam mu o sytuacji jaka zaszła dziś rano w sklepie. Oczywiście usłyszałam kazanie na temat tego, że mogłam mu coś powiedzieć.
-Nie mam za co dołożyć się do czynszu, moi rodzice nie mają na tyle pieniędzy żeby mi wysłać musiałam coś znaleźć.
-Mogę ci na razie pożyczyć kasę, jak coś znajdziesz to mi oddasz.-nasze tony lekko się uciszały.
-Dobra, ale teraz muszę tam wrócić i skończyć.
-Chyba oszalałaś
-Ty oszalałeś-znów zaczęliśmy krzyczeć. Z budynku wyszedł mój pracodawca, rzucił na ziemię moje rzeczy  i powiedział, że więcej mam się tutaj nie zjawiać.
-No dziękuję ci bardzo! Skąd ty w ogóle wiesz, że miałam tu dzisiaj tańczyć?
-Harry mi powiedział.-no tak ta papla zawsze wszystko wygada.-A teraz choć do samochodu
-Nigdzie z tobą nie idę
-Choć-złapał mnie za nadgarstek i zaprowadził do auta z przyciemnianymi szybami. Usiadłam z tyłu i zapięłam pas. Liam usiadł obok mnie.
-Zawieź mnie do domu.-mówiłam patrząc się przed siebie. Wciąż czułam jego przeszywający wzrok.
Na początku odpiął mój pas.
-Co ty do cholery robisz?! Zawieź mnie do domu.
-Porozmawiajmy-był spokojny i opanowany. Ja nie odezwałam się ani słowem. Przysunął się bliżej i swoją rękę położył na moim policzku. Po tym już ani trochę się nie wahał, wbił się w moje usta swoimi.Swoim ciałem parł na mnie co raz mocniej. Lekko zsunęliśmy się, tak że byliśmy w pozycji półleżącej. Jego ręce powędrowały na moje plecy, potem zjeżdżały co raz niżej. Całował nieziemsko, jego język pracował w mojej jamie ustnej. Potem przyssał się do mojej szyi, zostawiają na niej mocno czerwoną malinkę. Na chwilę się oderwał, uśmiechnął i wrócił do całowania. Nogę zaplotłam na jego biodrze,a ręką strąciłam full-cap przywarty do jego głowy. Robiło się co raz goręcej, kiedy ja dostałam olśnienia. Zdjęłam nogę z jego biodra, i lekko go odepchnęłam.
-Coś nie tak?-był zadziwiony moim czynem.
-Sophie-wystarczyło jedno słowo, i oboje oderwaliśmy się od siebie.
-No tak-mówił zmarnowanym głosem. Potem wysiadł na chwilę z auta żebym mogła przebrać się w moje ciuchy. Odniosłam strój do baru i przeprosiłam za całe zamieszanie. Nie dostałam wynagrodzenia, tylko znów zebrałam opierdziel. Wróciłam do auta i tym razem usiadłam na przodzie. Chciałam związać włosy, ale na mojej szyi widniał bordowy ślad. Przez całą drogę milczeliśmy, czuliśmy się niekomfortowo. Kiedy odwiózł mnie pod blok podziękowałam za wszystko i wbiegłam na górę. Mieszkanie na szczęście było puste więc Wika nie zobaczyła mnie w rozczapirzonych włosach. Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka było grubo po północy więc zaczęłam się martwić co dzieje się z Wiktorią. Po dziesięciu minutach usłyszałam jak ktoś przekręca klucz w zamku od drzwi. Mogłam spać spokojnie jednak nie było to takie proste.
________________________________________________________
Ten post pisałam prawie dwie godziny, chciałam żeby był jak najlepszy. I oczywiście mógł wyjść lepiej, no ale niech już tak będzie. Zapraszam was do komentowania, bo widzę, że zagląda was tu całkiem  sporo i miło byłoby gdybyście zostawiały po sobie jakiś ślad. Z chęcią poczytam wasze opinie na temat rozdziałów. Pozdrawiam Martyna ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz